Pani Elżbieta Gryńkowska swoją przygodę ze Stokrotką rozpoczęła w 2015 roku otwierając sklep w Łodzi. Rok temu, podczas spotkania franczyzobiorców sieci Stokrotka, miała okazję porozmawiać z franczyzobiorcami, którzy zdecydowali się prowadzić więcej niż jedną placówkę. Dowiedziała się, że dzięki dobrej organizacji i odpowiedniemu nadzorowi, prowadzenie dwóch sklepów wcale nie musi być obciążeniem. Deklaracja pomocy ze strony Stokrotki była dodatkową zachętą. Po kilku miesiącach dostała informację o możliwości wynajęcia lokalu w Gałkowie Małym. Po ocenie lokalizacji, szybko zdecydowała się otworzyć tam swój sklep. Dzięki dobrej organizacji i współpracy ze Stokrotką, sklep otworzył się w ciągu trzech tygodniu od momentu wynajęcia lokalu. Postanowiliśmy zapytać Panią Elżbietę o prowadzenie biznesu w branży FMCG
Co miało największy wpływ na Pani decyzję o otwarciu drugiej Stokrotki?
W biznesie ważne jest rozłożenie ryzyka - pewniej stoi się na dwóch nogach, dodatkowo akceptacja Stokrotki wskazała na potencjał tej lokalizacji.
Czym różni się prowadzenie sklepu w dużym mieście od prowadzenia sklepu w małej miejscowości?
W małej miejscowości informacje wśród klientów rozchodzą się bardzo szybko - ma to dobre ale i złe strony. Szczególnie zwracamy uwagę na świeżość takich towarów jak : mięso , wędliny , wyroby garmażeryjne, warzywa , owoce, nabiał.
Co jest dla Pani największym wyzwaniem w tym biznesie?
Dążenie do uznania przez lokalnych klientów, że jest to „ich sklep”. Ludzie chętnie wracają do sklepu, w którym nie tylko znajdą to czego potrzebują, ale także gdzie zostaną dobrze obsłużeni.
Jakie rady dałaby Pani detaliście, który dopiero zaczyna „przygodę” w handlu?
Poszukać na rynku silnego i rzetelnego partnera, który dzięki swojemu doświadczeniu będzie potrafił pomóc w prowadzeniu dobrze prosperującego biznesu.
Źródło:
Biuletyn Franczyzobiorców sieci Stokrotka nr 1/2018